poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Sywester, cz. 17


Nasza dywizja przeszła reorganizację, teraz jesteśmy częścią większego liczebnie 8 Korpusu Pancernego wchodzącego w skład 20 Armii. Nasz nowy korpus składa się z trzech brygad pancernych i brygady piechoty zmotoryzowanej. Chłopaki z piechoty w końcu nie będą musieli iść za nami, bo mają nowe amerykańskie ciężarówki. Mamy mieć 160 czołgów w tym 30 ciężkich, 70 średnich i 60 lekkich. 

Dodatkowo STAWKA dała nam pododdziały wsparcia: dywizjon artylerii rakietowej –sześć BM-8 i dwa BM-13, batalion rozpoznawczy złożony z kompanii czołgów lekkich, czyli osiem T-60, kompanię samochodów pancernych Ba-64 i kompanię motocyklistów. Znowu poczujemy się silni, ale respekt przed wrogiem jest. Wszyscy, ci którzy przeżyli operację Mars mają w pamięci tysiące poległych i rannych. 

Przybywają nowe transporty rekrutów, większość z nich nie ma jeszcze dwudziestu lat. Część z nich pochodzi z Kazachstanu, Uzbekistanu, Tadżykistanu a nawet Kirgizji. Młode chłopaki, ale nie dość, że bardziej nam przypominają chińczyków to jeszcze nie mają żadnego zmysłu technicznego. 

Berkucki wychodzi z siebie gdy w trakcie zajęć teoretycznych tłumaczy kierowcom, jak obchodzić się ze skrzynią biegów. Sam byłem świadkiem jak w ostatni czwartek, 31 grudnia, tłumaczył w trakcie zajęć:
- Ludzie! Ja oszaleję. To jest drążek sterujący lewą przekładnią gąsienicy, a ten prawy. 
- To wajcha jest towarzyszu mechaniku?
- Kto to powiedział? - Zapytał Berkucki czerwony ze złości, a raczej bezsilności. 
- Ja, Kuru Buran z Samarkandy.
- Człowieku to nie jest żadna tam wajcha, tylko drążek. DRĄŻEK! A tu masz przekładnię, to jest gaz, a tu masz hamulec.
- Towarzyszu mechaniku, a ten tu taki badyl?
Berkuckiemu na hasło badyl w T-34 wystąpiła piana na ustach. Oparł się bezsilnie o bok czołgu i skończył zajęcia.

Mordohajew, z którym przysłuchiwałem się tyradom Berkuckiego, jak działa silnik oraz przekładnie w czołgu, zauważył w tłumie nowych jednego interesującego go typa. 
- Ty Mordohajew, a co ty tak jak w obraz patrzysz na tego ciemnego?
- A bo ja czuję, że to Żyd
- I?
- No wiesz, mnie tu samemu nie łatwo jest modlić się, sam wiesz jak jest, a on mnie na Żyda wygląda.
- To zagadaj z nim.
- I tak zrobię.

Mordohajew kuśtykając podszedł ze mną do nowego wysokiego chłopaka w okularach.
- Ja jestem Mordohajew z Holma, a ty?
- Samuel Sztoltzman z Krasnojarska, student górnictwa.
- Żyd?
- Jak i Wy, a co?
Mordohajew uśmiechnął się. 
- A nic, bo jutro piątek. 
Mordohajew, tak zaakcentował piątek, jakby chciał wybadać czy Sztoltzman jest zainteresowany wspólnym świętowaniem. Sztoltzman także uśmiechnął się i odrzekł.
- Dwóch chałek nie mam, ale tu pod Rżewem dwa kawałki chleba i za chałkę mogą być.

Pożegnałem się z nowym kolegą Mordohajewa. Tamci dwaj dalej ze sobą rozmawiali jakby się znali od lat. Poszedłem do namiotu Kucharszczaka, a tam sylwestrowa gra w karty. Zielny, Loboszczuk, Nutzikow i Husarzenko siedzą przed stolikiem i jeden przez drugiego się przekrzykują, śmieją i piją spirytus. Przez chwilę miałem wrażenie, że to nie wojsko tylko jakieś zimowisko. 

Tymczasem Kucharszczak z powagą tłumaczy Małpickiemu i Saszowowi jak powinni wykrywać wroga.
- No więc pamiętajcie o kamuflażu. Po to dali nam kredę by czołgi w zimie były białe. Jak każdy z załogi będzie wiedzieć co i jak to wasz czołg trudniej będzie wypatrzeć. Jak znacie teren to zawsze poruszajcie się wzdłuż nasypu czy skarpy co by tylko kawałem włazu wystawać. Oni tam na stanowiskach ogniowych też potrzebują czasu na przycelowanie. A jak strzelą w ziemię to już wiecie, że gdzieś tam są. Musicie pamiętać by zaznaczyć na mapie pozycję wroga. Dajecie znać Delickiemu przez radio gdzie są. A jak on nie trafi to nawrót, znowu wykryć i w nogi. 
- I pamiętajcie o jednym, surowym głosem rzekł Kucharszczak, - nie jechać na oślep, wprost na wroga. Tylko go wykryć. Zginąć łatwo, ale to oni mają przelewać krew, nie my.

Nie minęło pół godziny jak do namiotu wszedł Agriusadze. Zrobiła się cisza. Agriusadze rozejrzał się po wszystkich.
- No co tam czołgiści? Nowy Rok za chwilę. W związku z tym, każdy dostanie dodatkowe 100 gram spirytusu i porcję kaszy z wkładką.
- Hura hura hura, krzyknęliśmy.
- A i jeszcze jedno, wyszykujcie się na wieczór. Macie wyglądać jak do ślubu. Rozkazem generała Yeremienki dziś będziecie mogli zobaczyć się z naszymi dzielnymi snajperkami. Tylko mi bez amorów.
Wszyscy, ale już ciszej, odpowiedzieli 
- Tak jest.
- No to szczęśliwego Nowego Roku czołgiści. Przydział będzie przed 20:00.

Jak tylko Agriusadze wyszedł, Małpicki miał tak rozmarzony wzrok jakby mu mieli obiecać siódme niebo. 
- Panowie, w końcu je zobaczymy. To będzie mój najszczęśliwszy rok na froncie!

Ozfanow, który siedział dotychczas w kącie namiotu, też się uśmiechnął. Tak zapamiętałem tego Sylwestra. Pytanie tylko co nam przyniesie ten nowy, wyczekiwany 1943 rok?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz